


Tania Tajlandia?
Krąży wiele opowieści o tym, jak to tanio jest w całej Azji. Obiady za 5 zł, tuk tuki za 2 zł i noclegi 5 razy tańsze niż w Europie. Kiedy zaczynałam moją podróżniczą przygodę, nie wiem dlaczego, ale myślałam, że większość krajów azjatyckich jest do siebie podobna. Wietnam, Tajlandia, czy Malezja. Spodziewałam się analogicznego jedzenia i zbliżonych cen. Wszak nie raz nie dwa w Lidlu widziałam promocję na kuchnię azjatycką, a na portalach podróżniczych okazyjne ceny biletów lotniczych do Azji. Myślałam: Azja to Azja. Oj jak bardzo się myliłam.
Można zarzucić mi ignorancję. Przyznaję, przed pierwszym wyjazdem przeczytałam tylko te najważniejsze informacje o Tajlandii. Szczepienia, waluta, pogoda. Reszta miała się zobaczyć. Wydać miałam mniej niż na europejskich wakacjach. To akurat się udało, ale wcale nie było takie oczywiste. Dziś chciałabym Wam trochę o tym opowiedzieć.
Nawet gdy nie robicie wyjazdu budżetowego, fajnie jest nie dać nabić się w butelkę i nie przepłacić za wiele atrakcji.
Dla jasności. Tajlandia nie jest najtańszym krajem azjatyckim, ale wciąż wydacie mniej niż w Grecji czy na Majorce. Pomimo to w kilku przypadkach możecie zapłacić 2 albo nawet 5 razy więcej niż powinniście.
Na co warto zwrócić uwagę?
1. Jedzenie



Oczywiście miło jest zjeść w pięknej restauracji. Zwłaszcza gdy jest się we dwoje lub świętuje jakąś okazję. Jednak na co dzień naprawdę lepiej stołować się „na ulicy”. Chodzi nie tylko o ceny, ale również o smak i świeżość. Potrawy szykowane na przenośnych kuchniach-skuterach czy marketach, są świeżutkie, robione na naszych oczach. No i przede wszystkim tak właśnie jadają Tajowie. Uwielbiam zamówić żółte noodle z warzywami, wziąć ręcznik plażowy, zimne piwo i zrobić sobie ucztę z przepięknym widokiem na morze. Za jedyne 100 batów.



2. Alkohol
No właśnie. Upał nieziemski, tak bardzo chce się piwa… Nie mówiąc już o winie, którego w Tajlandii tak strasznie mi brakuje. Alkohol tu jest niestety dość drogi. Nie mówię tylko o imprezach i knajpach, ale przede wszystkim sklepach. Małe piwo to koszt około 5 zł. Polecam robić zakupy w BIG C (takie nasze Tesco, które w Tajlandii też jest) bądź najlepiej SuperCheap (chyba tylko na Phuket – taka nasza Biedronka). W obu tych sklepach można kupić nie najgorsze australijskie wytrawne wino. Białe lub czerwone. Kosztuje około 34 złote, a to naprawdę atrakcyjna cena. Inne dobre (czytaj normalne) wina to koszt 50 zł wzwyż. Te, o którym mówię nazywa się Rumours i na etykiecie ma charakterystyczny rządek małych ptaków, siedzących na sznurku 🙂
3. Taksówki
W Bangkoku poruszajcie się GRABEM (taki nasz UBER – przed wyjazdem ściągnijcie sobie aplikację), ale tylko tam. Zawsze podadzą Wam koszt przejazdu. I będzie on bardzo atrakcyjny, szczególnie dla 4 osób.
W innych przypadkach zawsze pytajcie o cenę i negocjujcie.
Uwaga na tuk tuki w Bangkoku. Nie bierzcie takiego, w którym pan powie Wam, że przejazd będzie bardzo tani (np. 40 batów), ale na chwilkę zajedziecie do krawca, bądź innego sklepu, gdzie tylko pooglądacie 5 minut ubrania i potem w drogę. Kiedy nic nie kupicie tuk tukarz i sprzedawcy będą bardzo niezadowoleni i wręcz niemili. W najgorszym wypadku zostawią Was w tym miejscu i pojadą w silną dal.



4. Taj, który koniecznie pokaże Wam jak dojść do miejsca, którego szukacie
Ponownie Bangkok. Kilka razy zdarzyło mi się, że podszedł do mnie miły człowiek, widząc, że stoję zagubiona z przewodnikiem w ręce. Wydawał być się zwykłym przechodniem, wspaniałomyślnie oferującym pomoc. Po czasie zawsze okazywało się, iż prowadził mnie do jakiegoś miejsca, w którym powinnam wydać pieniądze. Świątyni nieuwzględnionej w przewodniku, restauracji, sklepu bądź taksówki. Ludzie ci, są przy tym mało nachalni i szalenie mili. Naprawdę trudno wydostać się z takiej sytuacji, przynajmniej mi. Dlatego jak oparzona uciekam, kiedy ktoś w Bangkoku chce mnie gdzieś zaprowadzić 🙂
5. Miejsca na zakupy ubrań i pamiątek
W Bangkoku oraz innych miastach znajdziecie wieczorne, oraz weekendowe markety. To raj dla zakupowiczów. W rozsądnych cenach znajdziecie ubrania, pamiątki i inne bibeloty. Unikajcie natomiast stoisk w centrach handlowych. Towar wyglądać będzie na bardziej zadbany i wyselekcjonowany, jednak jest to dokładnie to samo, co na marketach, tyle że 2 razy droższe.
6. Ceny w klubach
Od razu zaznaczam, że będą dość wysokie, a w dodatku, w niektórych miejscach cena nie zawiera serwisu lub podatku. Koniecznie zwróćcie na to uwagę, szczególnie płacąc kartą i to w stanie niewskazującym na trzeźwość. Rano można się naprawdę niemiło zaskoczyć.
7. Wypłaty z bankomatów